poniedziałek, 8 września 2014

LLORET DE MAR ♥ !

Już wrzesień, szkoła a my tęsknimy za Lloret ! :(
Nie można tam wrócic teraz?
Opowiadam, od początku! :)) 
Miejsce zbiórki: stacja benzynowa, parking koło E.leclerca , Łódź, godzina 7:00
Autokar już podjechał, stoimy przy autokarze, Ika jeszcze poszła sprawdzic jak nasze walizki wraca i mi mówi, że Hubert jest :D Patrzę,o, faktycznie, Hubert, pomachałam <3 
Wiedział skubany, że jedziemy ... i NIC MI NIE NAPISAŁ! 
(urodziny ma dzisiaj w ogóle...niedługo spotykamy się na piwku.. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!) 
Więc fajnie, fajnie...mamy kolegę! :D 
Cieszy mnie to, że pojechał, bo w sumie tak z obozu nie było nikogo fajnego.
Podróż jak to podróż, średnio, ale jakoś przeżyłam. Odliczałam tylko za ile w końcu będę mogła wziac ten Aviomarin .. :D 
A na miejscu jeszcze jako jedyne z Iką i jeszcze jedną taką dziewczyną nie miałyśmy pokoju, hahahaha, seerio ? Ja tu marzę o kąpieli i na pokój czekac muszę. 
Dobra, dostałyśmy pokój ( w końcu jednak nie byłyśmy z tamtą dziewczyną, chociaż na początku byłyśmy, ale później byłyśmy z Natalią i Karinką <3 ..wiem, skomplikowane, ale wyjaśniac tego mi się nie chce :D Cieszy mnie to , że tak wyszło, choc pierwszego wieczoru nie przypadłyśmy sobie do gustu :D) 
pokój obok miał właśnie nasz kolega wraz ze swoim kolegą, kolega-Ciesiel i z  jeszcze jednym chłopakiem, mówili na niego Widmo, bo co go widzieli to był przebrany i nie wiedzieli jak on to robi , bo rzadko bywał u nich w pokoju :P
Tak jak wspomniałam, pierwszego wieczoru dziewczyny nie przypadły nam do gustu i już miałyśmy w planach spac u chłopaków pierwszego wieczoru, ale opiekunka przychodziła ciągle i później powiedziała, że nie może od razu na tak dużo pozwalac, bo później to tu źle będzie się działo, ale jak już wróciłyśmy do siebie to tamte dziewczyny już spały, więc..na noc zostałyśmy już u siebie :D 
Była włączona klimatyzacja i balkon był otwarty-zamarzłam,
dnia następnego na noc balkon był otwarty-zamarzłam, 
dnia trzeciego rozchorowałam się .. <3 
Tak się fatalnie czułam, że ja, ktoś kto nigdy nie chce słyszec jak coś o lekarzu stwierdziłam, że muszę isc. I poszłam i dostałam antybiotyk. Trzy noce zamiast isc do klubu ( TROPICS ! <3 ) przeleżałam w łóżku. Przespałam raczej. 
Trzeciej nocy miałam już isc w sumie, ale...lało wtedy okropnie, więc uznałam, że jeżeli już trochę lepiej się czuję to nie będę szła, bo to w cale mi nie pomoże. I nie poszłam. Ogólnie, antybiotyk mało mi pomógł. Wróciłam do Łodzi, umierałam tak samo ponownie i znowu poszłam do lekarza i znowu dostałam silny antybiotyk, ahh! W sumie to ciągle jeszcze troszkę kaszle..no cóż. 
A że antybiotyk w Hiszpanii mi nie pomógł to się nie dziwię w sumie :D Jak bierze się antybiotyk to:
po 1. nie pije się alkoholu 
po 2. klimatyzacja w drodze powrotnej w autokarze też mi nie pomogła...wróciłam- płuca i zatoki :D 
Ogólnie, właśnie, wspomniałam, że nie poszłam do klubu, bo lało. Na pogodę w tym roku w Hiszpanii to my nie trafiłyśmy :( 4 razy byłyśmy na plaży się opalac przez 9 noclegów ..szaleństwo :3 ale i tak było cudownie, nawet z tą pogodą..
Uwielbiam to miasto! Ten klimat, to miejsce, tych ludzi i  TROPISC <3 
Opuściłam przez chorobę 3 wyjścia do Tropicsu..muszę wrócic i nadrobic! 
A jak już przy Tropicsie jestem to pozdrawiam LIMĘ! :) <3 
Lima to Dj z Tropicsu, zagadałyśmy do niego z Iką na przedostatnim Tropicsie, zrobiliśmy sobie zdjęcia a następnego dnia poznał nas oczywiście, uśmiechy, uśmiechy, później dał nam kupony na drinki <3 TAKI KOCHANY! Jego własne kupony oddał nam ! :) <3 to było Malibu z colą, nie piłam jeszcze wcześniej i polecam zdecydowanie, bo bardzo dobre :) 
KOCHANY LIMA! Fajny on jest :D 
CHCĘ TAM WRÓCIC !!! 
No dobra...w sumie to i tak już się rozpisałam a już jest po 1 a jutro do szkoły trzeba wstac :( 
Podsumowując: pomimo, że się rozchorowałam i nie było pogody było cudownie. 
Chcemy tam wrócic ! A jeszcze patrząc na te zdjęcia teraz, pisząc to i wspominając to wszystko ... TROPICS, opalanko jeżeli pogoda była :D wyjścia na miasto, śpiewy Huberta, nasze rodzinne posiłki :D ( Boże, czasami na tej stołówce zachowywaliśmy się strasznie, no ale cóż, śmiesznie chociaż było :D )
Tak, wszystko co dobre szybko się kończy, niestety. 
















łapiemy wifi ... :D












haahahaha, Ciesiel ..













słoneczne Lloret de Mar :D 













TROPICS ! <3 







Więc byłyśmy jeszcze na piwku dzisiaj z chłopakami i świętowaliśmy oczywiście urodziny Huberta i dostał od nas wspaniały , pyszny TORT - kajzerkę :D Ze świeczką miał ! I dwie czekoladki :) 
W tą sobotę, niedzielę miałyśmy jechac z nimi do Warszawy i spotkac się również tam z Natalią i Kariną (naszymi współlokatorkami w Lloret <3 ) ale Natalia w końcu nie może to Karina w sumie pewnie też nie pojedzie, więc...pewnie nasze plany nam nie wyjdą w sumie, a szkoda. Zobaczymy. 
Dobra, idę spac, bo nie wstanę. 
Nie chce mi się tam isc jutro :( 
CHCĘ DO LLORET ! 
DOBRANOC WSZYSTKIM ! :* 



~Gela